kosmetyki
kosmetyki naturalne
pielęgnacja
Rapan beauty
recenzja
uroda
SPA w twoim domu- glinki syberyjskie
11 grudnia 2015
Długie wieczory można spędzać przyjemnie, relaksując się, dbając o swoją duszę i ciało. Dziś zadbamy o ciało, ale nie tylko.... bo i o nasze zdrowie.
Serię Spa w twoim domu pragnę rozpocząć od zaprezentowania dwóch niezwykłych produktów. Dlaczego niezwykłych- przekonacie się dalej. Testy trwały kilka dobrych miesięcy, teraz mogę powiedzieć coś więcej.
Bohaterki dzisiejszego wpisu- żółta i niebieska glinka należą do linii dermokosmetyków Rapan beauty. Nie są to tradycyjne glinki, które możemy kupić w każdej drogerii. Co ciekawe produkty te pochodzą z Syberii- ze słonego jeziora o nazwie Ostrownoje. Wpływają nie tylko na naszą urodę, ale także poprawiają kondycję organizmu. Produkty składem chemicznym przypominają produkty z Morza Martwego, jednak mając większą zawartość antyoxydantów, karotenoidów, retinoidów i innych biologicznie aktywnych składników.
Żółta glinka ma silniejsze działanie, niż niebieska. Zalecana jest dla cery ziemistej, tłustej, porowatej. Silnie oczyszcza i osusza, idealna do walki z trądzikiem. Nie powinna być stosowana u osób ze skórą suchą i dojrzałą.
Kilka słów ode mnie:
Opakowanie: Obie glinki znajdują się w białych słoiczkach, wykonanych z grubego plastiku, o pojemności 120 g. Na etykietkach znajdują się najważniejsze informacje W środku znajduje się przezroczyste wieczko z malutkim uchwycikiem- teraz mamy 100% pewności, że żaden gram produktu nam nie „ucieknie”.
Aplikacja- Żółtą glinkę nakłada się przyjemnie- ma kremową konsystencję, którą nakłada się jak masełko. Można to robić zarówno palcami, jak i pędzelkiem, zależy jak nam wygodniej. Obie glinki są bardzo wydajne.
Działanie: Żółta glinka ma dość silne działanie, dlatego stosowana była raz w tygodniu. Największe efekty zauważyłam u swojego chłopaka. Już po pierwszym zastosowaniu ilość zamkniętych zaskórników na nosie się zmniejszyła. Nie chcę być gołosłowna- dlatego wysyłam zdjęcia fragmentu nosa- przed i po pierwszym aplikowaniu.
Mam nadzieję, że nikogo to nie brzydzi, w końcu rzecz ludzka. Jak widzicie, po niektórych zaskórnikach zostały tylko puste dziurki. Mój chłopak nie ma suchej skóry, jednak po stosowaniu jego skóra się nieco przesuszyła. Nadmienię, że kilka razy użył żółtej glinki solo- polecam, by produkt mieszać z hydrolatem ( u mnie oczarowy, bądź lipowy) lub odrobiną wody mineralnej. U mnie glinka również zniwelowała ilość zaskórników. Skutki upalnego lata, zanieczyszczeń sprawiły, że na moim czole dość długo „mieszkały” wypryski. Pojawiały się i znikały. Dopiero po regularnym- cotygodniowym używaniu żółtej glinki zostały wysuszone, aż w końcu zniknęły. Dodatkowo po takim „glinkowym zabiegu” skóra jest oczyszczona, odświeżona, przyjemna w dotyku, pory są zwężone.
Niebieska glinka- jedna z najrzadszych i poszukiwanych leczniczych glinek kosmetycznych. Ma wysoki potencjał wymiany jonowej, przez co jest doskonała do zabiegów detoksykacyjnych. Bogata w minerały- do zabiegów kosmetycznych i zdrowotnych. Jest tak delikatna, że idealnie sprawdzi się również u dzieci.
Aplikacja- Glinkę tą zazwyczaj nakładałam pędzelkiem. Nakładając- wyczuwamy drobinki.
Działanie- Niebieska glinka jest delikatniejsza, ale także działa! Produkt to nie tylko maseczka, ale także peeling za sprawą wspomnianych drobinek. Dlatego spłukując maseczkę, możemy wykonać delikatny peeling twarzy, który poprawi jej krążenie. Chcąc czegoś jeszcze mocniejszego zdarzało mi się, że do glinki dodawałam odrobinkę zmielonych pestek maliny- to dopiero było tarcie, skóra czuła że żyje :D.
Glinkę nakładałam solo, bądź z hydrolatem. Przekonałam się, że koi podrażnioną skórę,niweluje delikatne zaczerwienienia, sprawia, że jest gładka w dotyku, oczyszcza.
Zapraszam do zapoznania się z ofertą sklepu Cobest
17 Komentarze
Bardzo lubię sięgać po czyste glinki, ich stosowanie przynosi świetne rezultaty, ale muszę uważać z częstotliwością aplikacji, aby nie przesuszyć sobie skóry. Chętnie wypróbowałabym błękitną :)
OdpowiedzUsuńLubię maseczki z glinek i te są bardzo zachęcające :-)
OdpowiedzUsuńMam glinki w swoich zapasach i niedługo będę przymierzała się do pierwszej aplikacji. Mam nadzieję, że też będę zadowolona :)
OdpowiedzUsuńuwielbiam takie spa! sam sobie robię co jakiś zcas
OdpowiedzUsuńO takie spa to by się i nam przydało:)
OdpowiedzUsuńchętnie zajrzę, bo jestem miłośniczką glinek :)
OdpowiedzUsuń_________________
blog.justynapolska.com
fashion&makeup
Zazwyczaj, jeśli sięgam po glinki to już takie gotowe. Z wodą czy hydrolatem do tej pory rozrabiałam tylko maseczki algowe.
OdpowiedzUsuńprzydałoby mi się takie spa;)
OdpowiedzUsuńWszystko wszystkim ale kominek do wosków to masz przepiękny! :D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie :D
chyba muszę się zaopatrzyć w glinkę, bo tydzień temu oficjalnie rozpoczęłam walkę z zaskórnikami :D
OdpowiedzUsuńsuper!
OdpowiedzUsuńJa mam glinkę czerwoną i jestem mega zadowolona:)
OdpowiedzUsuńhttp://clarkyss.blogspot.com/
Uwielbiam glinki, właśnie używam swojego odkrycia roku, czyli gotowej glinki w tubce, która w składzie ma tylko glinkę i wodę i już jej nie trzeba rozrabiać, co za wygoda. :)
OdpowiedzUsuńTa firma nie jest mi znana, jednak bardzo lubię glinki, więc możliwe że na te także bym się skusiła :)
OdpowiedzUsuńefekt jest :)
OdpowiedzUsuńEfekt jest naprawdę widoczny.
OdpowiedzUsuńUwielbiam wszelkiego rodzaju glinki.
:*
A ja polecam przyjrzeć się ofercie www.infraline.pl - sauny z ich strony internetowej to zdecydowanie najlepsze produkty na rynku. Warto sprawdzić.
OdpowiedzUsuń